Wiadomości

Jaguar na (alko)holu Ursusa.

Data publikacji 13.07.2010

Kierowca ciągnika rolniczego mając prawie 2 promile alkoholu w organizmie holował osobowego Jaguara, za kierownicą którego siedział jego równie nietrzeźwy syn. Wcześniej obaj jadąc "osobówką" wpadli do przydrożnego rowu. Odpowiedzą przed sądem za jazdę na podwójnym gazie, za co mogą trafić za kratki nawet na 2 lata.

Kierowca ciągnika rolniczego mając prawie 2 promile alkoholu w organizmie holował osobowego Jaguara, za kierownicą którego siedział jego równie nietrzeźwy syn.  Wcześniej obaj jadąc "osobówką" wpadli do przydrożnego rowu. Odpowiedzą  przed sądem za jazdę na podwójnym gazie, za co  mogą trafić za kratki nawet na 2 lata.
Wczoraj wieczorem dyżurny zawierciańskiej komendy odebrał anonimową informacje o tym, że w miejscowości Smoleń, w rowie stoi samochód osobowy Jaguar. Ponieważ wydawało się dziwnym to, że taki drogocenny pojazd znajduje się w niepasującym do prestiżu tej marki miejscu i to bez "opieki", sytuację postanowili sprawdzić policjanci z komisariatu w Pilicy. Gdy przyjechali na miejsce okazało się, że auto jest już wyciągane przez traktor. Sprawdzenie stanu trzeźwości obu kierowców mieszkających w Sosnowcu – 49-letniego ojca i jego 26-letniego syna - wykazało, że wlali w siebie znaczne ilości etanolu – obydwaj mieli ponad 1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Ciekawe okazały się zdarzenia poprzedzające zastaną przez policjantów sytuację. Głowa rodziny i jego latorośl urządzili sobie na działce w Cisowie suto zakrapianą imprezę. Początkowo wszystko było w porządku, lecz pojawił się często spotykany w tego typu sytuacjach problem, czyli skończyło się "paliwo". Obaj panowie postanowili zatem z fasonem udać się na zakupy i do najbliższego sklepu pojechali Jaguarem. Sprawy nie potoczyły się po ich myśli i auto wylądowało w rowie. Jako że ułańska fantazja w dalszym ciągu im dopisywała, postanowili wyciągnąć samochód przy pomocy niezawodnego ciągnika rolniczego Ursus C360. Realizacja pomysłu zakończyłaby się być może sukcesem, ale w nieodpowiedniej dla nich porze na miejscu zdarzenia zjawili się piliccy policjanci. Na tym sprawa się nie skończyła, bo nie dość że ciągnik był bez tablic rejestracyjnych, to jego kierowca nie miał uprawnień do kierowania tego typu maszyną. Finał tej historii odbędzie się przed sądem, gdzie poczynania jej bohaterów zostaną należycie "docenione".

Powrót na górę strony