Porwanie, którego nie było - Wiadomości - Policja Śląska

Policjanci z Zabrza zostali poinformowani przez jednego z mieszkańców, że był świadkiem awantury dwojga osób. Zgłaszający twierdził również, że kobieta weszła do bagażnika samochodu, który następnie odjechał. Pilnie podjęta interwencja pozwoliła wyjaśnić, że porwania nie było, choć kierowca i tak będzie miał problemy z wymiarem sprawiedliwości.

Do interwencji doszło wczoraj kilkanaście minut przed północą w rejonie ulicy Heweliusza. Jak wynikało ze zgłoszonej interwencji, między dwojgiem osób doszło do awantury, w trakcie której kobieta została prawdopodobnie uderzona w twarz, a następnie włożona do bagażnika audi A4. Na miejsce natychmiast został skierowany patrol z pobliskiego komisariatu. Policjanci zatrzymali pojazd, który jechał nadzwyczaj wolno. Okazało się, że jest to spowodowane uszkodzeniem jednego z kół. W trakcie kontroli audi, policjanci ujawnili w jego części bagażowej 27-letnią kobietę. Mieszkanka Mikulczyc znajdowała się pod wpływem alkoholu. W rozmowie ze stróżami prawa przyznała, że pomiędzy nią, a jej znajomym faktycznie doszło do awantury, lecz do bagażnika weszła dobrowolnie. Tę nietypową formę przejażdżki zarówno kobieta jak i kierowca tłumaczyli zarzuceniem siedzeń różnymi przedmiotami, uniemożliwiającymi zajęcie jakiegokolwiek miejsca przez pasażerkę. Jak się okazało w trakcie przeprowadzonej interwencji, 30-letni kierowca i tak będzie miał problemy z prawem. Nie tylko dopuścił się oczywistego wykroczenia, jakim jest przewożenie pasażera w miejscu do tego niedozwolonym, lecz w szczególności kierował samochodem w stanie po użyciu alkoholu. Badanie alkomatem wykazało u zabrzanina 0,21 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu. Postępowanie w tej sprawie prowadzi Wydział Ruchu Drogowego KMP w Zabrzu.