Nielegalne wycieczki
Trwa śledztwo w sprawie nielegalnego dofinansowywania wycieczek. Nieuczciwi pracownicy katowickich szkół i przedszkoli organizowali je tylko po to, aby dzielić się pieniędzmi. Wiele z nich było fikcyjnych, a na listy ich uczestników trafiali nieświadomi niczego nauczyciele i wychowawcy. Śledztwo w tej sprawie prowadzi specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza pod nadzorem prokuratury.
Trwa śledztwo w sprawie nielegalnego dofinansowywania wycieczek. Nieuczciwi pracownicy katowickich szkół i przedszkoli organizowali je tylko po to, aby dzielić się pieniędzmi. Wiele z nich było fikcyjnych, a na listy ich uczestników trafiali nieświadomi niczego nauczyciele i wychowawcy. Śledztwo w tej sprawie prowadzi specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza pod nadzorem prokuratury.
Do prowadzenia śledztwa Komendant Miejski Policji w Katowicach powołał w 2009 roku specjalną grupę zadaniową złożoną z policjantów zajmujących się zwalczaniem przestępczości gospodarczej.
Przestępczy mechanizm był prosty. Pracownicy szkół i przedszkoli mogą jeździć na krajowe wycieczki. Każdy taki wyjazd jest dofinansowywany z miejskiej kasy. Bardzo wiele dofinansowanych wycieczek było fikcyjnych. Na listy ich uczestników wpisywano osoby, które nic o tym nie wiedziały. Śledczy ustalili również, że organizowano wyjazdy do stolic europejskich, na które nie przysługuje dofinansowywanie. W tym przypadku tworzono fikjcyjną dokumentację wycieczki krajowej, a na listy ich uczestników wpisywani również niczego nie świadomych nauczycieli i wychowawców.
Po wprowadzeniu nowych przepisów , zgodnie z którymi uczestnikowi wycieczki potrącany jest podatek od dotacji wiele osób dowiedziało się, że było np w Pradze, Budapeszcie czy Berlinie.
Władze miasta o sprawie natychmiast poinformowały organy ścigania. W proceder, który trwał od co najmniej 6 lat, zangażowani byli właściciele dwóch biur podrózy, którzy wystawiali fałszywe faktury, pracownice jednostki oświatowej oraz pracownicy szkół i przedszkoli którzy organizowali lipne wyjazdy. O dużej skali zjawiska świadczy fakt, że tylko jednej z podejrzanych polijanci przedstawili ponad 100 zarzutów. Do przesłuchania pozostało nam ponad 1500 osób.