Wiadomości

Kazanie na Wszystkich Świętych

Data publikacji 01.11.2009

Zbliżający się dzień 1 listopada to dobry dzień do refleksji. Zastanowienia się nad życiem i śmiercią. W naszych myślach powraca wiele tragicznych zdarzeń. Nasuwa się także wiele pytań. Czy nie za wcześnie? Czy do tego musiało dojść? Te pytanie zawsze będą się pojawiać, gdy nasi bliscy odchodzą od nas nagle, chociażby w wyniku wypadku na drodze. O śmierci na drodze mówi kazanie przygotowane przez ks.Michała z parafii św.Józefa w Zabrzu.

Zbliżający się dzień 1 listopada to dobry dzień do refleksji. Zastanowienia się nad życiem i śmiercią. W naszych myślach powraca wiele tragicznych zdarzeń. Nasuwa się także wiele pytań. Czy nie za wcześnie? Czy do tego musiało dojść? Te pytanie zawsze będą się pojawiać, gdy nasi bliscy odchodzą od nas nagle, chociażby w wyniku wypadku na drodze. O śmierci na drodze mówi kazanie przygotowane przez ks.Michała z parafii św.Józefa w Zabrzu.

 

"ŚMIERĆ NA DRODZE"

1 listopad. Cmentarze jaśnieją od tysięcy płonących na grobach zniczy. Ale nie tylko cmentarze. Również na naszych drogach, w miejscach gdzie doszło do śmiertelnych wypadków, palą się znicze wyrażające pamięć o zmarłych. W tradycji bowiem 1 listopad jest dniem pamięci o zmarłych, również tych tragicznie zmarłych na naszych drogach. A jest ich naprawdę sporo. Jak podaje Komenda Główna Policji na naszych drogach w roku 2008 zginęło ponad 5 tys. ludzi. Zresztą prawie codziennie możemy przeczytać w gazetach czy portalach internetowych o wypadkach drogowych, niestety śmiertelnych:
„Tragiczny finał ryzykownego wyprzedzania”
„Tragiczny wypadek. Nie żyje kobieta i jej 5-letnia córka”
„BMW kompletnie roztrzaskane na drzewie”
„Tragiczny wypadek: zakleszczony w rozbitym aucie mężczyzna spłonął”
Każda śmierć na drodze jest jedną wielką tragedią dotykającą wiele osób. Można na nią spoglądać z wielu perspektyw. Z duchowego punktu widzenia, człowiek często nie jest przygotowany na śmierć, która brutalnie wkracza w jego życie. Śmierć w tych przypadkach przychodzi nagle, niespodziewanie, całkowicie zaskakując człowieka a wtedy zbyt wiele dusz bez spowiedzi, bez wiatyku i namaszczenia, za szybko spotyka się ze swoim Zbawicielem, zdając mu sprawę z całego swojego życia. Dlatego też w tym czasie wspominając naszych bliskich zmarłych, pomódlmy się również za tych wszystkich, którzy ponieśli śmierć na drodze, polecając ich Bożemu miłosierdziu. Niech odpoczywają w pokoju!
W naszych modlitwach wspomnijmy też na ich rodziny, które dotknięte swoistą tragedią, nawet wiele lat po wypadku, mogą nosić w swoich sercach ranę a nawet wyrzut do Boga zawarty chociażby w pytaniu „Dlaczego?” A przecież Bóg tego nie chciał! To człowiek wsiada za kierownicę po kilku głębszych, nie Bóg; to człowiek wciska gaz do dechy, nie Bóg; to człowiek łamie przepisy, nie Bóg; i wreszcie to człowiek w wypadku zabija siebie i innych, nie Bóg! Bóg jedynie może uszanować nasz wybór. Każdy z nas ma bowiem swój rozum, każdy z nas ma wolną wolę i może czynić co zechce, ale musi liczyć się z konsekwencjami swoich poczynań. A konsekwencje w tych wypadkach są przerażające. Dlatego też niech te płonące znicze na poboczu, posłużą nam do opamiętania, do opanowania się na drodze, szczególnie w ten jesienny, niebezpieczny czas, abyśmy nie dołączyli przedwcześnie do tych, których wspominamy 1 listopada. Bo wyobraź sobie sytuację, że to Ty spowodowałeś wypadek… leżysz zakleszczony w aucie… widzisz nadjeżdżającą karetkę, policję… widzisz gapiów żądnych sensacji… oczami wyobraźni widzisz swoich najbliższych… i w tej chwili umierasz…
1 listopada jest dobrym czasem do refleksji nad przemijaniem, życiem i śmiercią, także swoją. Dlatego też przy okazji zastanówmy się czy tak chcemy stracić swoje życie?

ks. Michał Pilśniak

 

Powrót na górę strony