O krok od tragedii
Dzięki dyspozytorce zabrzańskiej korporacji taksówkowej oraz oficerowi dyżurnemu miejscowej komendy policji najprawdopodobniej nie doszło do rodzinnej tragedii.
W sobotnie popołudnie 32-letnia kobieta, mieszkająca przy jednej z zabrzańskich ulic...
Dzięki dyspozytorce zabrzańskiej korporacji taksówkowej oraz oficerowi dyżurnemu miejscowej komendy policji najprawdopodobniej nie doszło do rodzinnej tragedii.
W sobotnie popołudnie 32-letnia kobieta, mieszkająca przy jednej z zabrzańskich ulic, zamówiła taksówkę. Prosiła o przewiezienie jej dwóch synów (3 i 11 lat) do Oświęcimia. Po upływie godziny dyspozytorka korporacji otrzymała kolejne zgłoszenie od tej samej osoby. Tym razem kobieta poprosiła o dostarczenie do jej mieszkania alkoholu i żyletek.
Pracownica korporacji, zaniepokojona dziwną prośbą zabrzanki, postanowiła podzielić się swoimi obawami z dyżurnym zabrzańskiej komendy, który natychmiast zajął się sprawą kierując na miejsce policjantów i wzywając pod wskazany adres pogotowie ratunkowe oraz straż pożarną.
Policjanci wyważyli drzwi wejściowe do mieszkania. Nieprzytomna kobieta siedziała w kuchni, przy piecu gazowym z odkręconymi kurkami. Lekarze stwierdzili, że ofiara znajduje się w stanie katatonii. Kobieta została przewieziona natychmiast do szpitala. Działający na miejscu zdarzenia policjanci znaleźli list pożegnalny, potwierdzający chęć odebrania sobie życia przez 32-letnią kobietę.