Kobieca... fantazja
Mieszkanka Żywiecczyzny powiadomiła policjantów ze Szczyrku o kradzieży, do której nie doszło. Kobieta twierdziła, że łupem rabusia padał należący do niej renault megan. Teraz za fikcyjne zgłoszenie grożą jej 2 lata więzienia.
Mieszkanka Żywiecczyzny powiadomiła policjantów ze Szczyrku o kradzieży, do której nie doszło. Kobieta twierdziła, że łupem rabusia padał należący do niej renault megan. Teraz za fikcyjne zgłoszenie grożą jej 2 lata więzienia.
Wczoraj po południu kobieta zwróciła się z prośbą do właściciela jednego ze sklepów w Godziszce o pożyczkę 150 złotych. Twierdziła, że jakiś czas temu, przejeżdżając przez pobliską miejscowość Słotwinę, przez nieuwagę doprowadziła do stłuczki ze skodą, którą kierował Słowak. Poszkodowany miał zażądać od niej gotówki za spowodowane szkody i rzekomo czekał na nią w miejscu, gdzie doszło do zdarzenia. Mężczyzna niewiele się zastanawiając, zaoferował, że podwiezie ją na miejsce i ustali, czy do kolizji doszło z jej winy. Kiedy jednak przejeżdżali przez Słotwinę i nie natknęli się na żadne ślady stłuczki, kobieta stwierdziła, że pozostawiła swój samochód na poboczu wraz z kluczykami i dokumentami i ktoś musiał go ukraść. Kłamiąc, nie spodziewała się zapewne, że uczynny mężczyzna odwiezie ją do komisariatu, aby mogła powiadomić o zdarzeniu. Policjanci przyjęli zawiadomienie o kradzieży renaulta i przesłuchali39-latkę. Już wstępne czynności przeprowadzone w tej sprawie nasuwały szereg pytań i wątpliwości, dotyczących zaistnienia kradzieży pojazdu i kolizji, której rzekomo była sprawczynią. Kobieta plątała się w zeznania i kilka razy zmieniała wersję zdarzenia. Kiedy policjanci nabrali słusznych podejrzeń, że do kradzieży w ogóle nie doszło, skontaktowali się telefonicznie z jej krewnymi. Wówczas wyszło na jaw, że kobieta nie posiada żadnego samochodu, a całe zdarzenie wymyśliła tylko po to, by wyłudzić pieniądze. O jej dalszym losie zadecyduje prokurator.