Wiadomości

Z lodówki do aresztu

Data publikacji 14.12.2009

Poszukiwani wybierają różne miejsca na ukrycie się przed policjantami. Tym razem 48-letni włamywacz schował się w… domowej lodówce. Chłodziarka cały czas działała,więc ukrywający się w niej mężczyzna miał dużo szczęścia, że nie trwające zbyt długo poszukiwania zakończyły się dla niego jedynie katarem. Zimną lodówkę szybko zamienił na ogrzewaną celę policyjnego aresztu.

Poszukiwani wybierają różne miejsca na ukrycie się przed policjantami. Tym razem 48-letni włamywacz schował się w… domowej lodówce. Chłodziarka cały czas działała, więc ukrywający się w niej mężczyzna miał dużo szczęścia, że nie trwające zbyt długo poszukiwania zakończyły się dla niego jedynie katarem. Zimną lodówkę szybko zamienił na ogrzewaną celę policyjnego aresztu.
Policjanci z komisariatu w Stroszku od piątku poszukiwali mężczyzny podejrzanego o włamanie. Pochodzący z okolic Kwidzynia 48-latek, razem z trzema kompanami, włamał się do pomieszczeń gospodarczych jednej z miejscowych firm, skąd chciał skraść miedziane przewody. Na gorącym uczynku włamania zatrzymano wówczas dwóch 19-latków i 39-letniego mężczyznę, natomiast ich 48-letni wspólnik uciekł. Poszukujący go funkcjonariusze z Komisariatu V ustalili, że może on przebywać w mieszkaniu przy ulicy Mickiewicza. Gdy wczoraj rano zjawili się tam, przebywająca w domu kobieta próbowała wmówić policjantom, że jej konkubent wyjechał kilka dni temu w rodzinne strony. Policjanci nie dali się zwieść, i przeszukując mieszkanie zwrócili uwagę na dziwne zachowanie kobiety. Wyglądało na to, że pilnuje ona dostępu do lodówki. Po jej otwarciu, stróże prawa ujrzeli nieco zziębniętego 48-latka. Zaopatrzony przez konkubinę w ciepły sweter i chusteczki do nosa, trafił wprost do ogrzewanej celi policyjnego areszty. Teraz o jego dalszym losie zadecyduje prokurator i sąd. Za włamanie może mu grozić nawet 10 lat pobytu za kratkami.

Powrót na górę strony