Desperat na stacji benzynowej
Przeszło trzy godziny trwały policyjne negocjacje z desperatem, który wtargnął na stację paliw w Raciborzu i oblewając się benzyną groził podpaleniem. Do akcji wkroczyli antyterroryści, którzy szybko i skutecznie obezwładnili mężczyznę. Przyczyną takiego zachowania był konflikt z pracodawcą. Teraz zatrzymanemu grozi nawet 10-letni pobytu w więzieniu.
Przeszło trzy godziny trwały policyjne negocjacje z desperatem, który wtargnął na stację paliw w Raciborzu i oblewając się benzyną groził podpaleniem. Do akcji wkroczyli antyterroryści, którzy szybko i skutecznie obezwładnili mężczyznę. Przyczyną takiego zachowania był konflikt z pracodawcą. Teraz zatrzymanemu grozi nawet 10-letni pobytu w więzieniu.
Około godziny 10.30 dyżurny raciborskiej komendy otrzymał informację, że na stację paliw, przy ulicy Opawskiej w Raciborzu, wtargnął mężczyzna, który oblewając swoje ciało oraz podłogę benzyną, groził podpaleniem. Z informacji wynikało też, że na zapleczu znajduje się pracownica stacji, która nie zdążyła uciec. Obecny na miejscu policyjny negocjator, przeszło trzy godziny próbował dojść do porozumienia z rozgoryczonym mężczyzną, rozmawiając z nim przez okienko kasy nocnej. Jak się okazało 48-letni mieszkaniec Raciborza miał konflikt z pracodawcą firmy budowlanej, w której pracował. Żądał zwrotu pieniędzy w kwocie 2020 zł. Raciborzanin czuł się skrzywdzony przez swojego pracodawcę, co spowodowało, że zdecydował się na ten desperacki krok. Około 13.45 do akcji wkroczyli antyterroryści, którzy szybko i skutecznie obezwładnili 48-latka. Kobieta zamknięta na zapleczu cała i zdrowa opuściła pomieszczenie. Zatrzymany został przewieziony do komendy. Okazało się, że desperat w organizmie miał ponad 1,7 promila alkoholu. Za czyn, którego się dopuścił 48-latek w więzieniu może spędzić nawet 10 lat.