Maluchy bez opieki
Policjanci z Częstochowy wyjaśniają okoliczności pozostawienia bez opieki małoletnich dzieci, które po północy błąkały się po ulicach miasta. Na szczęście losem wyziębionych maluchów zainteresował się taksówkarz. Okazało się, że ich rodzice byli pijani. O ich dalszym losie zdecyduje prokurator i sąd.
Policjanci wyjaśniają okoliczności pozostawienia bez opieki małoletnich dzieci. Pięcioletni chłopczyk wraz z dwuletnim braciszkiem, około 1.30 chodzili po ulicach Częstochowy. Losem wyziębionych dzieci zainteresował się taksówkarz. Jak ustalono, rodzicie małoletnich byli nietrzeźwi.
Policjanci zostali powiadomieni przez nieznaną osobę o doprowadzeniu do jednego z lokali przy ulicy Garibaldiego dwóch małych chłopców, którzy bez opieki błąkali się po ulicach Częstochowy. Przemarznięci 5-letni chłopczyk i jego dwuletni braciszek zostali przewiezieni do szpitala. Dzieci nie potrafiły podać bliższych danych oraz miejsca zamieszkania. W rozmowie ze starszym chłopcem policjanci ustalili tylko, iż rodzeństwo mieszka w " bramie za zakrętem ". Idąc tym tropem, policjanci kilka przecznic dalej trafili do mieszkania, w którym zastano płaczącą matkę maluchów oraz ich zdenerwowanego ojca. 33-letnia kobieta oświadczyła, że około północy pozostawiła śpiące w mieszkaniu dzieci i udała się do znajomych, gdzie przebywał także jej mąż. Oboje na miejscu pili alkohol. Badanie stanu ich trzeźwości wykazało u kobiety 2,3 promila a u jej męża prawie promil. Teraz śledczy ustalają w jakim stopniu rodzice swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem narazili dzieci na niebezpieczeństwo urtaty życia i zdrowia. Może im grozić nawet 5 lat więzienia.