Wiadomości

Marzył mu się areszt

Data publikacji 13.02.2009

Ukradł samochód, zatelefonował na policję i wskazał miejsce, gdzie porzucił auto po to, aby znaleźć się w... więzieniu. Policjantom po zatrzymaniu oświadczył, że nic więcej nie powie, bo nie rozumieją jego logiki postępowania. Dziś prokurator zastosował wobec niego dozór policyjny. Za kradzież pojazdu może mu jednak grozić nawet 8 lat więzienia.

Ukradł samochód, zatelefonował na policję i wskazał miejsce, gdzie porzucił auto po to, aby znaleźć się w... więzieniu. Policjantom po zatrzymaniu oświadczył, że nic więcej nie powie, bo nie rozumieją jego logiki postępowania. Dziś prokurator zastosował wobec niego dozór policyjny. Za kradzież pojazdu może mu jednak grozić nawet 8 lat więzienia.
Z dyżurnym bytomskiej komendy skontaktował się 30-letni Marcin K. i powiadomił, że wie, gdzie jest skradziony z parkingu przy ulicy Felińskiego we wtorek czerwony opel vectra, bo sam go ukradł. Mężczyzna dodał, że czeka na policjantów w mieszkaniu przy ulicy Falistej. Nie chciał jednak powiedzieć, gdzie porzucił samochód obiecując, że wskaże to miejsce, jak tylko przyjadą po niego policjanci. Kilkanaście minut później siedząc w radiowozie doprowadził wywiadowców na ulicę Fałata. Tam właśnie po kradzieży zostawił opla. 30-latek opowiedział, że samochód ukradł w nocy z poniedziałku na wtorek po to, by sąd umieścił go w areszcie Po zatrzymaniu przemyślał jednak sprawę i stwierdził, że pewnie gdy się przyzna do kradzieży i wyjawi wszystkie okoliczności zdarzenia to sąd nie mając podstaw do zastosowania tymczasowego aresztowania, wypuści go na wolność. Odmówił więc dalszej rwspółpracy ze śledczymi stwierdzając, że nie rozumieją logiki jego postępowania. Na razie prokurator nie spełnił marzenia Marcina K. o pobycie w areszcie,  stosując wobec niego jedynie dozór policyjny. Jednak jeszcze nic straconego. Sąd bowiem, za popełnione przestępstwo,  może go skazać nawet na na 8 lat więzienia.

  • Policjant prowadzi oględziny samochodu
  • Zatrzymany 30-latek
Powrót na górę strony