Bo zepuł się motocykl
Nawet 10 lat więzienia grozi dwóm mieszkańcom Zabrza, którzy próbowali wymusić od właściciela warsztatu 9000 złotych. Miało to być zadośćuczynienie za źle, ich zdaniem, naprawiony motocykl. Przestępcy wpadli w przygotowaną przez policjantów zasadzkę w chwili, gdy przyszli odebrać pieniądze.
Nawet 10 lat więzienia grozi dwóm mieszkańcom Zabrza, którzy próbowali wymusić od właściciela warsztatu 9000 złotych. Miało to być zadośćuczynienie za źle, ich zdaniem, naprawiony motocykl. Przestępcy wpadli w przygotowaną przez policjantów zasadzkę w chwili, gdy przyszli odebrać pieniądze.
Do 38-letniego mężczyzny, który jest właścicielem warsztatu naprawiającego motocykle, przyjechało dwóch mieszkańców Zabrza. Zażądali od niego prawie 9000 złotych za motocykl, który zespsuł się kilka dni po usunięciu usterki w warsztacie. Właściciel odmówił. Wtedy napastnicy, grożąc mu spaleniem warsztatu, zabrali przenośny komputer. Za jego zwrot zarządali 1000 złotych. Mężczyzna dał swoim prześladowcom żądaną kwotę i odzyskał komputer. Bandyci jednak ponownie zagrozili mu pobiciem i spaleniem warsztatu, domagając się pozostałej kwoty. Katowiczanin o całej sprawie poinformował wtedy policjantów Dwaj bandyci wpadli w przygotwaną przez funkcjonariuszy zasadzkę. Wczoraj prokurator zastosował wobec nich środek zapobiegawczy w postaci policyjnego dozoru. Teraz grozi im do 10 lat więzienia.