Przyjechali na sąsiedzkie "występy" i wpadli podczas włamania
Zgłoszenie otrzymane od obywatela w nocy przyczyniło się do zatrzymania włamywaczy. Część ekipy sprawnie włamała się do pomieszczenia gospodarczego, a pozostała miała za zadanie odebrać samochodem swoich kolegów i łup. Plan jednak nie powiódł się i rabusie zostali zatrzymani. Są nimi mieszkańcy Katowic i Bytomia w wieku 33, 34 oraz 36 lat. Mężczyźni mieli przy sobie narzędzia, które miały usprawnić im pokonywanie zabezpieczeń. Wszyscy "solidarnie" usłyszeli zarzut za włamanie.
W nocy z czwartku na piątek mieszkaniec usłyszał dziwne odgłosy dochodzące z klatki schodowej. Postanowił sprawdzić co się dzieje i wyjrzał przez wizjer, przez który widać było drzwi do pomieszczenia gospodarczego. Zobaczył zamaskowanego mężczyznę z łomem, który coś robił przy drzwiach. Od razu chwycił za telefon i wykręcił numer alarmowy przekazując całą sytuację. Na zewnątrz na czatach stał jego wspólnik. Na miejscu błyskawicznie pojawili się policjanci z patrolówki. Jeden ze złodziei został zatrzymany. Po chwili w ręce innego patrolu wpadli jego wspólnicy, którzy jechali seicento. W środku w bagażniku stróże prawa znaleźli narzędzia, które ułatwić im miały nocny zarobek. Przy budynku, w miejscu, gdzie był drugi sprawca, policjanci znaleźli łom i plecak, w którym były rękawice i podręczne narzędzia. Włamywaczami okazali się bracia w wieku 36 i 34 lat oraz ich 33-letni znajomy. Wszyscy usłyszeli zarzut popełnienia wspólnie i w porozumieniu włamania do pomieszczenia gospodarczego. Sprawa ma charakter rozwojowy. Już kryminalnym udało się odzyskać skardzione koła samochodowe. Za kradzież z włamaniem podejrzanym grozi nawet 10 lat więzienia.