Tymczasowy areszt dla sprawcy fałszywego alarmu bombowego
Wczoraj na wniosek śledczych i prokuratora sąd tymczasowo aresztował na trzy miesiące mężczyznę, który w ubiegłym tygodniu wywołał na stacji paliw fałszywy alarm bombowy. 45-latek kilka dni wcześniej opuścił więzienne mury. Po trzech dniach wrócił na drogę przestępczą i ponownie trafił do aresztu.
W ubiegłą środę, trzy dni po opuszczeniu zakładu karnego 45-latek wieczorem zjawił się na stacji paliw. Podczas robienia zakupów zagroził ekspedientce, że ją zabije i poinformował, że za 15 minut wybuchnie tam bomba. Jak się okazało, mężczyzna odwiedził też inny punkt, gdzie podobnie grożąc pracownicy oświadczył, że w ciągu najbliższych dwóch godzin "wysadzi w powietrze" wszystkie miejscowe stacje.
Po otrzymaniu zgłoszenia policjanci błyskawicznie ruszyli do akcji. Ewakuowali personel stacji i sprawdzili, czy aby sprawca nie mówił prawdy. Alarm okazał się na szczęście fałszywy.
Intensywne poszukiwania 45-latka, który po tym jak odjechał taksówką z miejsca zdarzenia i od tego czasu ukrywał się przed mundurowymi, w piątek zakończyły się sukcesem. Sprawcę, nieposiadającego stałego miejsca zamieszkania zatrzymali po południu żorscy dzielnicowi. Mężczyzna był kompletnie pijany, a w jego organizmie stwierdzono blisko 3 promile alkoholu.
W sobotę prokurator przedstawił mu zarzut wywołania fałszywego alarmu bombowego i dwóch gróźb karalnych, ponadto złożył wniosek o tymczasowe aresztowanie niebezpiecznego 45-latka. Wczoraj sąd przychylił się do jego wniosku i wysłał mężczyznę na trzy miesiące do aresztu. On sam natomiast przyznał się do winy i wyjaśnił, że nie miał zamiaru zrobić nic złego, a rozum odebrał mu alkohol.
45-latek wkrótce odpowie za przestępstwa, których dopuścił się tuż po odbyciu poprzedniego wyroku. Tym razem grozi mu nawet do 8 lat za kratkami.