Wiadomości

Pijana babcia

Data publikacji 10.03.2008

11-miesięczny chłopiec poparzył się wrzątkiem, gdy opiekowała się nim pijana babcia. Policjanci z Piekar Śląskich ustalają okoliczności poparzenia 11-miesięcznego Kacpra. Chłopiec trafił w ciężkim stanie do chorzowskiego szpitala, po tym jak oblał się...

11-miesięczny chłopiec poparzył się wrzątkiem, gdy opiekowała się nim pijana babcia. Policjanci z Piekar Śląskich ustalają okoliczności poparzenia 11-miesięcznego Kacpra. Chłopiec trafił w ciężkim stanie do chorzowskiego szpitala, po tym jak oblał się wrzątkiem. W tym czasie "opiekowała się" nim jego pijana babcia. Kobieta trafiła do izby wytrzeźwień. Do zdarzenia doszło w sobotę około 21.00 w jednym z mieszkań przy ulicy Jonty. Na chłopczyka, który znajdował się w chodziku, najprawdopodobniej wylał się wrzątek z czajnika elektrycznego stojącego na komodzie. Policjanci ustalili, że dzieckiem od rana opiekowała się babcia. Okazało się, że 49-letnia kobieta była pijana. Funkcjonariusze nie mogli ustalić jej stanu trzeźwości, gdyż nie była ona w stanie "dmuchać" w alkomat. Została zatrzymana i umieszczona w Izbie Wytrzeźwień. Matki dziecka nie zastano w miejscu zamieszkania. Dzisiaj nieodpowiedzialna babcia zostanie przesłuchana. Niewykluczone, że będzie odpowiadała za narażenie wnuczka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za które kodeks karny przewiduje nawet 5 lat więzienia.

 

To nie jedyny przypadek zatrzymania pijanego opiekuna. Bielscy policjanci z Sekcji Prewencji ujęli wczoraj Renatę P. - 39-letnią mieszkankę Bielska-Białej oraz Rafała G. - jej 36-letniego konkubenta, którzy w stanie nietrzeźwości sprawowali opiekę nad swoimi dziećmi w wieku 3, 8 i 9 lat. Około 20.00 o zdarzeniu powiadomił oficera dyżurnego bielskiej Policji jeden z mieszkańców Placu Fabrycznego w Bielsku-Białej. Z jego relacji wynikało, że w mieszkaniu sąsiadów doszło do awantury, słychać też płacz i krzyki dzieci. Podczas interwencji kobieta i mężczyzna zachowywali się agresywnie i wulgarnie wobec policjantów. Kierowali wobec nich obelżywe słowa, zupełnie nie przejmowali się obecnością małych dzieci. W mieszkaniu panował bałagan, widoczne były ślady libacji alkoholowej – na stole leżały puste butelki po wódce i kieliszki. W lodówce brakowało podstawowych artykułów żywnościowych (był tam jedynie zamrożony chleb i puszka pasztetu). Badanie alkomatem wykazało, że oboje rodzice mieli we krwi przeszło 2 promile alkoholu. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, które przewiozło dzieci do Ośrodka Opiekuńczego. Rodzice trafili do Izby Wytrzeźwień.
 

Powrót na górę strony